środa, 28 lipca 2010

Charyzma przez Internet, czyli buc z kokardką na czole

Nie ma drugiego tak fałszującego rzeczywistość medium jak Internet. Nawet radio czy TV w swojej konstrukcji przewiduje odkrywanie znacznie większej ilości kart na podstawie których można kogoś ocenić, oszacować jego IQ, obycie, stosunek do rzeczywistości.

Net w swojej konstrukcji jest trochę jak obrazek. Im lepszego malarza sobie zamówisz, tym lepiej na obrazku wyjdziesz. I nie chodzi tu o odwzorowanie tego, co naprawdę jest: tu zasada jest taka jak z księgowością – dobry księgowy zawsze przed podaniem odpowiedzi pyta „a ile ma być?” i robi tak, żeby było.

Technika poszła do przodu, malowanie na dykcie pozostawiliśmy malarzom zaangażowanym, net pozwala na wykreowanie swojego wizerunku kilkoma kliknięciami. Można pisać o sobie co się chce, wrzucać swoje fotki z odpowiedniego ujęcia, wpisać pożądaną datę urodzenia, status zawodowy, albo i wykasować komentarze, które nam nie pasują.

Pamiętajmy o tym przeglądając profilki, blogi i inne takie - życie pokazuje, że pod wizerunkiem elokwentnego, wygadanego i kreującego się na charyzmatycznego, może kryć się zwykły buc, od którego lepiej trzymać się z daleka.

poniedziałek, 26 lipca 2010

Kreator własnego wizerunku, czyli mam własny styl (…niczym mrówka w mrowisku)

Kreacja, wizualizacja, image. W wielkim skrócie coś, co ma przedstawiać danego osobnika/osobniczkę w taki sposób, aby oznajmić wszystkim dookoła jej styl życia, sposób spędzania wolnego czasu, zainteresowania, przynależność do subkultury, wyznawany styl muzyczny…ale również status społeczny i majątkowy. Te pierwsze – zazwyczaj w przypadku osobników młodszych i będących na utrzymaniu rodziców, te po „również” – w przypadku rodziców albo starszej młodzieży. W każdym przypadku ma na celu przyciąganie osobników o podobnym sposobie bycia, tudzież należących do tej samej kasty społecznej.

IMAGE vel. IMIDŻ - z jednej strony ma on służyć ODRÓŻNIENIU się od reszty osobników, a z drugiej – ma pokazać PRZYNALEŻNOŚĆ do określonej grupy. Czyli de facto odróżniamy się poprzez umundurowanie i staramy się uzewnętrznić swoją niezależność poprzez narzucenie sobie pewnego określonego, ugruntowanego i schematycznego stylu, który zastaliśmy w momencie jego szukania.

O ile atrybuty tegoż munduru mają jakiś sens w przypadku przebywania ze zwykłym, szaro-bezbarwnym tłumem – bo wtedy nadają pewnego indywidualizmu, to wystarczy zerknąć na relację z jakiejś „branżowej” imprezy masowej, aby zrozumieć jaki banał tkwi w takim pojmowaniu indywidualizmu. Bo oto nagle widzimy 30 000 buntowników indywidualistów ubranych TAK SAMO, uczesanych TAK SAMO, w TAKICH SAMYCH koszulkach, słuchających TAKIEJ SAMEJ muzyki, pijących TAKI SAM napój…itd. A więc…nagle okazuje się, że atrybuty „niepowtarzalnego stylu” zamieniają się w UNIFORMIZM.

Przychodzą mi do głowy takie wnioski: człowiek to stadne indywiduum, które chce się koniecznie wyodrębnić z szarego tłumu po to, aby zostać dopuszczonym do zabarwionego na ulubiony kolor stada.

piątek, 23 lipca 2010

Realiści jako gatunek wymarły - czyżby z głodu?

Realista patrzy trzeźwo na świat. Trzeźwo - czyli w domniemaniu nie zakłada ani różowych ani ciemnych okularów, odbiera rzeczywistość taką, jaka jest. Jego mózg analizuje odbierane bodźce wzrokowe, słuchowe itd. a następnie "rozgryza" temat i trawi samodzielnie, w wyniku czego wyciąga własne wnioski. I tu pojawia się pytanie - po co gryźć i trawić samodzielnie, jeżeli można posilić się gotową, podawaną przed nos PAPKĄ rozwodnioną do cna (...i nie posiadającą żadnych wartościowych składników odżywczych)?

Realista konfrontuje swoje zamierzenia i działania z realną rzeczywistością. A więc musi posiadać umiejętność konfrontowania (dla wielu to nadal trudne słowo) oraz odróżniania rzeczywistości realnej od wyimaginowanej. Rzeczywistość realna jest za oknem, oddzielona od nas co najwyżej szybą. Rzeczywistość wyimaginowana, zmyślona jest w TV, w mediach, w opowiadaniach, powieściach i legendach. Realną - odbieramy sami, samodzielnie, bezpośrednio, wprost. Sztuczną - podaje nam KTOŚ, po wcześniejszym przefiltrowaniu, zredagowaniu, usunięciu subiektywnie zbędnych elementów. Przyjmowanie przetrawionej wcześniej przez kogoś rzeczywistości jako obrazu tej prawdziwej jest co najmniej nierozsądne. A tym bardziej nierozsądne jest konfrontowanie swoich zamierzeń i działań z NIEREALNĄ RZECZYWISTOŚCIĄ.

Witajcie na blogu niepoprawnego realisty.