piątek, 23 lipca 2010

Realiści jako gatunek wymarły - czyżby z głodu?

Realista patrzy trzeźwo na świat. Trzeźwo - czyli w domniemaniu nie zakłada ani różowych ani ciemnych okularów, odbiera rzeczywistość taką, jaka jest. Jego mózg analizuje odbierane bodźce wzrokowe, słuchowe itd. a następnie "rozgryza" temat i trawi samodzielnie, w wyniku czego wyciąga własne wnioski. I tu pojawia się pytanie - po co gryźć i trawić samodzielnie, jeżeli można posilić się gotową, podawaną przed nos PAPKĄ rozwodnioną do cna (...i nie posiadającą żadnych wartościowych składników odżywczych)?

Realista konfrontuje swoje zamierzenia i działania z realną rzeczywistością. A więc musi posiadać umiejętność konfrontowania (dla wielu to nadal trudne słowo) oraz odróżniania rzeczywistości realnej od wyimaginowanej. Rzeczywistość realna jest za oknem, oddzielona od nas co najwyżej szybą. Rzeczywistość wyimaginowana, zmyślona jest w TV, w mediach, w opowiadaniach, powieściach i legendach. Realną - odbieramy sami, samodzielnie, bezpośrednio, wprost. Sztuczną - podaje nam KTOŚ, po wcześniejszym przefiltrowaniu, zredagowaniu, usunięciu subiektywnie zbędnych elementów. Przyjmowanie przetrawionej wcześniej przez kogoś rzeczywistości jako obrazu tej prawdziwej jest co najmniej nierozsądne. A tym bardziej nierozsądne jest konfrontowanie swoich zamierzeń i działań z NIEREALNĄ RZECZYWISTOŚCIĄ.

Witajcie na blogu niepoprawnego realisty.

4 komentarze:

  1. No ja bym dyskutowała :)
    Owszem, owszem papka - zgoda.
    Ale... co na przykład z osobistym, czyli własnomózgim przekręcaniem rzeczywistości?
    Zakochany realista nie jest już taki trzeźwy jak realista przytomny.
    Ośmielę się twierdzić, że nie tylko chłodny rozum, ale i emocje. A bywa, że one zniekształcają obraz. Chyba, że realista zdąży ochłonąć. Ale generalnie lepiej i tak jest się posługiwać własnym rozumem niż Macrozumem ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Trzeźwe spojrzenie na dookolizm jest bezcenne. Tyle tylko, że nie jesteśmy w stanie wydłubać tego co faktycznie realne, siedzimy przecież w skorupach złożonych z emocji i zależności. Ja wybrałam czysty sceptycyzm:) Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. W każdym przypadku lepiej jest się kierować własnym rozumem albo własnymi emocjami niż dać się pociągać za sznurki i dyndać jak marionetka, śmiejąc się wtedy kiedy zobaczymy tabliczkę "aplauz" i tańcząc jak nam zagrają ;)

    OdpowiedzUsuń